Spis treści
Spółdzielnia mieszkaniowa to nieraz „państwo w państwie”
– Dzisiaj wadą spółdzielni jest to, że one się same nadzorują, poza NIK w pewnych wypadkach albo prokuratorem, jeżeli już jest uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa – zauważył cytowany przez PAP Jarosław Kaczyński na spotkaniu z wyborcami w Stargardzie.
Z tą opinią bez wątpienia zgodziłoby się wiele osób. Problemy spółdzielni znane są od lat: „wieczni prezesi” urzędujący przez całe dekady, nepotyzm przy obsadzaniu stanowisk, podejmowanie decyzji sprzecznych z wolą mieszkańców, blokowanie dostępu do ważnych dokumentów, kontrowersyjne zarządzanie budżetem spółdzielni (włącznie z przypadkami defraudacji) czy unikanie organizowania walnych zebrań, podczas których członkowie spółdzielni mogliby wyrazić swój sprzeciw to tylko najpoważniejsze z nich.
Brak należytej kontroli nad działaniem spółdzielni sprawia, że bywają one nazywane „państwem w państwie”. Problem ten został zauważony już lata temu, jednak wciąż nie został rozwiązany.
– W obecnym stanie prawnym trudno (...) w ogóle mówić o nadzorze nad spółdzielniami, czy to sprawowanym w ramach ruchu spółdzielczego, czy tym bardziej o nadzorze państwowym – alarmowała jeszcze w 2017 r. prof. dr hab. Małgorzata Wrzołek-Romańczuk na konferencji pt. „Kierunki zmian prawa spółdzielczego w Polsce”.
Nadchodzi rewolucja? Rząd zapowiada koniec „wiecznych prezesów”
Teraz rząd zapowiada duże zmiany. Jak ustalił portal Money.pl, Ministerstwo Rozwoju i Technologii planuje m.in.:
- wprowadzić limit długości kadencji członków zarządu – maksymalnie 5 lat,
- jednocześnie liczba kadencji pozostanie nieograniczona – ta sama osoba, o ile będzie otrzymywać większość głosów, może rządzić choćby i przez dekady,
- wprowadzić wybieranie zarządu spółdzielni (w tym prezesa) przez walne zgromadzenie członków spółdzielni,
- zwiększyć kontrolę spółdzielców nad tym, jaki podmiot będzie przeprowadzał lustrację spółdzielni, a więc sprawdzał, czy zarząd rządzi zgodnie z prawem,
- zwiększyć pulę dokumentów, do których mają dostęp wszyscy członkowie spółdzielni.
Nie podano, kiedy zmiany te miałyby wejść w życie. Gdyby jednak udało się je wprowadzić, władza prezesów spółdzielni zostałaby ograniczona, a za to zwiększyłyby się możliwości działania po stronie zwykłych właścicieli mieszkań.
– Zmianę przeprowadzimy, ale to nie zadziała, jeżeli spółdzielcy nie będą aktywniejsi. Bo ci prezesi, którzy często nadużywają władzy, mają sto różnych metod, żeby z różnych sytuacji się wykręcić – zauważa Kaczyński cytowany przez PAP.
Tekstylia do Twojej kuchni
Podobne zmiany postulowano od lat. Nie udało się ich wprowadzić
Choć proponowana nowelizacja przepisów z pewnością pozwoliłaby poprawić sytuację w niejednej spółdzielni mieszkaniowej, nie ma pewności, czy faktycznie uda się jej dokonać. Bardzo podobne lub wręcz identyczne pomysły na zmiany zgłaszali bowiem przez lata politycy najróżniejszych partii. Samo Prawo i Sprawiedliwość – o czym już pisaliśmy – zapowiada swoją reformę od 2020 r., kiedy to cytowany przez „Rzeczpospolitą” wiceminister Sebastian Kaleta mówił:
– Rozważamy możliwość zmiany w zasadach powoływania zarządów, w tym prezesów spółdzielni. (...) Rozważamy, by decydowało walne zgromadzenie, czyli jej członkowie.
Według „Dziennika Gazety Prawnej” jeszcze w 2021 r. rząd zakładał, że nowe prawo wejdzie w życie na początku 2022 r., co jednak nie nastąpiło. Pomysł zwiększenia wpływu zwykłych członków spółdzielni na jej funkcjonowanie pojawiał się już jednak znacznie wcześniej:
- według „Rz” w 2012 r. rząd Platformy Obywatelskiej zaproponował, by zarząd wybierało walne zgromadzenie,
- według „Wyborczej” w 2017 r. klub Kukiz'15 postulował, by prezesów spółdzielni wybierało się na maksymalnie dwie 3-letnie kadencje,
- według „Faktu” w 2019 r. senator Lidia Staroń proponowała wybór prezesa przez walne zgromadzenie i 4-letnie kadencje.
Można zresztą szukać podobnych – niewdrożonych – projektów jeszcze wcześniej, co przyznał sam Kaczyński.
– Myśmy już w latach 2001–2005 postawili na zmianę w spółdzielniach i, uczciwie mówiąc, przegraliśmy tę walkę. (...) Bo nie było parcia od dołu. Ludzie woleli, żeby zostało tak, jak jest – mówi prezes PiS cytowany przez PAP.
Poprzednie porażki nie oznaczają oczywiście, że kolejna próba też jest skazana na klęskę. Według Money.pl tym razem rząd ma już gotowy projekt zmian, który został wpisany do wykazu prac Rady Ministrów. Nie padły jednak żadne terminy dotyczące tej nowelizacji przepisów.